czwartek, 23 czerwca 2016

Wiara z przemocą nie ma nic wspólnego

Po dwudziestu pięciu latach w Asyżu spotykają się przedstawiciele religii nie tylko chrześcijańskich. Zorganizowane po raz pierwszy przez Jana Pawła II międzywyznaniowe spotkanie spowodowało ćwierć wieku temu niemałe poruszenie wewnątrz kościoła katolickiego. Dziś burzą się jedynie środowiska katolickie, którym raczej obce są posoborowe zmiany, a kręgi kościołowi obce wolą zasłonić oczy i zatkać uszy, bo „Asyż” wytrąca im oręż do walki. 


Pierwsze, międzyreligijne spotkanie w Asyżu zwołane zostało zaledwie dwadzieścia jeden lat po zakończeniu Vaticanum Secundum, który w dość zasadniczy sposób zmienił spojrzenie Kościoła katolickiego na inne religie. Dwie dekady po zakończeniu obrad nie wszyscy, mam tu szczególnie na myśli hierarchów i teologów, zdążyli przetrawić  soborowe dokumenty – tym bardziej, że wielu czytało je przecież z ogromną pieczołowitością.
Dziś Benedykt XVI bez żadnych oporów, jako papież uczestniczy w spotkaniu bezpośrednio nawiązującym do 27 października 1986 roku. W spotkaniu, którego głównym przesłaniem jest modlitwa o pokój, uczestniczą przedstawiciele wszystkich wyznań chrześcijańskich, muzułmanie, buddyści. Zaproszone są  delegacje sikhów, zaratusztrianizmu, dżinizmu, wyznawcy bahaizmu, konfucjanizmu i taoizmu. Tegoroczny modlitewny „szczyt” różni się od poprzedniego tym, że uczestniczą w nim także osoby niewierzące.

Główną intencją modlitw, ale i głównym przesłaniem spotkania w Asyżu jest zaprzestanie wykorzystywania religii do wzniecania zamętu, wojen, terroryzmu, przemocy. Znamienne są słowa papieża Benedykta XVI, który powiedział, że „Jako chrześcijanin chciałbym powiedzieć w tym miejscu: tak, w historii również w imię wiary chrześcijańskiej uciekano się do przemocy. Uznajemy to z wielkim wstydem”

To bez wątpienia historyczne zdanie, choć przecież nie pierwszy raz w kościele wypowiedziane. Jako chrześcijanie, jako katolicy mamy grzechy na sumieniu i o nich nie zapominamy. W dzisiejszych czasach musimy często o tym przypominać, bo środowiska przeciwne kościołowi katolickiemu oraz religii jako takiej, z lubością wykorzystują nasze upadki. Wolą przy tym zapominać, że upaść, ale podnieść się z grzechu, żałować i zadośćuczynić jest rzeczą najpiękniejszą, na jaką pozwala nam Boże Miłosierdzie. Wstydzić musimy się wszystkich grzechów, ale pamiętajmy, że kompromitują nas jedynie złe czyny, z których nigdy przed Bogiem się nie rozliczyliśmy.
Śmieszne są argumenty osób uznających się za naszych przeciwników, którzy z agresją i napastliwością sięgają do historycznych danych, by nimi – nie zawsze celnie – uzasadniać tezy o szkodliwej, bo rodzącej przemoc, agresję, nienawiść (!) działalności kościoła. I dla nich, dziś, papież przygotował kontrargumenty – „Jako osoby religijne musi nas dogłębnie niepokoić, że tu religia faktycznie motywuje przemoc. W sposób bardziej finezyjny, ale wciąż brutalny religia jawi się jako przyczyna przemocy również tam, gdzie dokonują jej obrońcy jakiejś religii przeciw innym. Przedstawiciele religii, którzy przybyli w 1986 roku do Asyżu zamierzali powiedzieć - a my z mocą i wielką stanowczością to powtarzamy - że to nie jest prawdziwa natura religii. Jest to natomiast jej wypaczenie i przyczynia się do jej destrukcji”.

Najmniej przyjemny jest fakt, że o ile przeciwnicy KK tego wspaniałego spotkania nie dostrzegają, to najbliżsi nam w wierze lefebryści uznają je za złe i szkodliwe. - „Niech Pan zdejmie zasłonę z serc ludzi Kościoła, aby uznali, że jedyny możliwy pokój między ludźmi, to pokój Chrystusowy, w Królestwie Chrystusa” - stwierdza komunikat włoskiego dystryktu Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X. Dodatkowo, w ramach zadośćuczynienia, dziś włoscy lefebryści poszczą. Cóż, modlitwy, postu nigdy za wiele. Warto jednak przypomnieć przeciwnikom soborowych zmian, że w Asyżu nie mamy do czynienia z synkretycznym przenikaniem się różnych wyznań. Asyż stał się natomiast miejscem, w którym obok siebie modli się o pokój wielu ludzi różnych religii. To że są obok siebie, nie oznacza, że w kwestiach wiary są razem. To dość istotna różnica.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz